O tym jak sport, dobra kuchnia i wino wpływają na literaturę rozmawiali 19 września 2018 r. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaśle - w ramach XIII Jasielskiego Festiwalu Literackiego i Regionalnego - Barbara Sokołowska i Marek Bieńczyk - pisarz, historyk literatury, tłumacz z języka francuskiego, eseista i enolog.
Kiedy Marek Bieńczyk patrzy na stos swoich książek wciąż zadziwia go fakt, że już tyle napisał. Choć jeden z recenzentów uważa, że jest gościem w literaturze. - Piszę rano i na trzeźwo – powiedział z humorem.
W jego opinii istotny wpływ na wyobraźnię mają uwarunkowanie geograficzne i klimat. Podając przykład twórczości Camusa i Sartre'a powiedział: - Różnice między nimi wynikają z miejsca, gdzie się wychowali. Słoneczna francuska Algieria i deszczowy Paryż.
Podobnie jest z winami bordeaux i burgundem. Pisarz subtelnie zestawił oba gatunki i porównał je do świata idei oraz sensualnego żywiołu. - Na starość człowiek potrzebuje zmysłowego dotknięcia świata, więc wtedy lepszy jest burgund - skonstatował.
Docenia połączenie lektury i śniadania. Fascynuje go celebrowanie jedzenia, uważność, by nie uronić sensu w karmieniu siebie. Ceni pisarzy takich jak Flaubert, którzy nie lekceważą strony zmysłowej – smaku i dotyku. - Nie ufam literaturze, która jest ascetyczna – dodaje. Jego zdaniem jesteśmy poddani pod pręgierz gestów, a powolność stała się luksusem. Istotne jest zatem, by nie umknęła nam chwila, w której ukochana osoba podnosi łyżkę i widelec.
Jestem pierwszym melancholikiem. Melancholia jest tematem wielu moich książek, a ja jestem specjalistą od "czarnej żółci".
Marek Bieńczyk w swojej literaturze sporo odwołuje się do malarstwa. Dürer i Hopper to jego idole. By rozgrzać ciało uprawia sport, ponieważ bycie w ruchu warunkuje siłę jego pisarstwa.
Czego sobie życzy znakomity polski enolog? - Chciałbym pisać tak, jak Hopper malował.
MBP w Jaśle